Od czego zacząć?



Choć jeszcze parę lat temu w Polsce praktycznie w ogóle nie istniały fermy ślimaków, tak po otwarciu granic sytuacja ta diametralnie uległa zmianie. Wiele osób poszukując alternatywnego źródła dochodów rozważa możliwość uruchomienia towarowej hodowli ślimaków. Niestety, w Polsce tego typu fermy nadal są niszowe,  co przekłada się na brak odpowiednich uregulowań. Choć rozmawiając z dużo bardziej doświadczonymi hodowcami można odnieść wrażenie, że przez ostatnie 10 lat sytuacja ferm ślimaków znacznie się poprawiła i jest troszkę łatwiej posiąść wiedzę w tym zakresie, czy też w ogóle uruchomić taką hodowlę. Nadal jednak, jest to taka gałąź rolnictwa, która wymaga wprowadzenia odpowiednich, jasnych uregulowań.

Helix Aspersa Muller                                          Fot. Monika Rożnowska
 Dlatego też prawdopodobnie każdy, kto myśli o towarowej hodowli ślimaka zastanawia się od czego zacząć. Odpowiedź na to pytanie jest zarówno trudne jak i łatwe. Przede wszystkim należy zacząć od nauki. Tak, tak moi drodzy – należy zacząć od zdobycia wiedzy zarówno tej teoretycznej jak i praktycznej.
 Zdobycie wiedzy teoretycznej raczej nie jest trudne, właściwie wystarczy przejrzeć Internet. Gorzej wygląda sprawa ze zdobyciem doświadczenia. Niestety, w tym przypadku mamy dwie możliwości, czyli, albo spróbować zatrudnić się na tego typu fermie (co nie jest łatwe), albo po prostu samemu uruchomić hodowlę. W tym drugim przypadku niektórzy próbują zdobyć „doświadczenie” poprzez hodowanie kilkunastu sztuk w akwarium w warunkach domowych, inni zaś rzucają się na głęboką wodę i inwestują w stado podstawowe, które teoretycznie powinno dać im nawet 10 ton tuczu.
W mojej ocenie ani jeden, ani drugi sposób na zdobycie doświadczenia nie jest dobry dla początkującego hodowcy. W przypadku hodowania ślimaków w akwarium z pewnością pozyskamy wiedzę z zakresu ich zachowania, co lubią czego nie, nie uda nam się jednak zdobyć doświadczenia związanego z utrzymaniem odpowiedniego mikroklimatu w ślimaczarni lub związanego chociażby z codzienną obsługą ślimaków. W przypadku zakupu stada matecznego składającego się z kilkunastu tysięcy sztuk musimy liczyć się zarówno ze znacznie wyższymi kosztami początkowymi (dostosowanie budynku, zakup reproduktorów, przygotowanie uli, pasza itp.), jak również z tym, że przy codziennej obsłudze, tudzież zbiorach może być nam potrzebna pomoc dodatkowych osób, które prawdopodobnie będzie trzeba przeszkolić, kontrolować.
Dlatego też najlepszym rozwiązaniem dla początkującego hodowcy jest znalezienie kompromisu między naszymi możliwościami, chęciami, wiedzą teoretyczną itp., a akceptowanym przez nas ryzykiem niepowodzenia i strat wynikających z inwestycji.

Ja swój kompromis określiłam na poziomie 5 tys. sztuk stada matecznego.
 Dlaczego? Otóż:
  • posiadam pomieszczenie o pow. ok. 36 m2, w którym po odpowiednim dostosowaniu mogę spokojnie wygospodarować miejsce na reproduktory, młodzież, a także na pojemniki inkubacyjne
  • koszty początkowe (dostosowanie budynku, pola, zakup stada podstawowego, paszy itp.) mieszczą się w granicach moich możliwości, jak również ewentualne niepowodzenie nie będzie aż tak bolesne (choć zawsze),
  • taka wielkość stada podstawowego, teoretycznie powinna dać mi ok. 2 – 2,5 tony tuczu, co generalnie, w przypadku powodzenia hodowli powinno przynieść mi całkowity lub znaczny zwrot poniesionych nakładów,
  • obsługą takiego stada mogę zająć się osobiście, dzięki czemu uczę się nie tylko zachowania ślimaków, ale również ich codziennej obsługi i pielęgnacji. Przeciętnie codzienna obsługa takiego stada w budynku zajmuje mi ok. 2 – 3 godz. dziennie.

Gdy już przeanalizujemy rynek, nasze chęci i możliwości pozostaje nam podjęcie decyzji czy wchodzimy w to czy nie. Decydując się na uruchomienie hodowli oprócz kwestii związanych z przygotowaniem budynku, pola, powinniśmy pamiętać o zarejestrowaniu się w ARiMR oraz o zdobyciu ewidencyjnego numeru weterynaryjnego. Niestety, ze względu na to, że w Polsce hodowanie ślimaków do celów konsumpcyjnych jest nadal niszowe może się zdarzyć tak, że będziemy mieli problem z załatwieniem formalności w urzędach np. będziemy musieli tłumaczyć, że jest to działalność rolnicza i jak ona wygląda. Wszystko to oczywiście zależy od obsługującego nas urzędnika i od tego czy już spotkał się z takim zagadnieniem. Generalnie jednak nie powinniśmy mieć większych problemu ze zdobyciem numeru z ARiMR oraz numeru weterynaryjnego.
Poza tym, na różnych forach, często pojawia się pytanie o kwestie podatkowe, bo w końcu chcemy hodować ślimaki, aby na nich zarobić. W tym przypadku może nas spotkać miła niespodzianka (jak na razie), gdyż zgodnie z licznymi interpretacjami podatkowymi towarowa hodowla ślimaków traktowana jest jako działalność rolnicza, a co za tym idzie dochody osiągane z takiej działalności zwolnione są z podatku dochodowego od osób fizycznych.

Reasumując, osobom, które chcą uruchomić hodowlę ślimaka konsumpcyjnego proponuję:
  • odwiedzić kilku, różnych hodowców, zobaczyć fermy na własne oczy,
  • zorientować się w możliwościach zbytu. Pamiętajmy mamy różne rodzaje ślimaków (Helix Aspersa Maxima, Helix Aspersa Muller i nasz rodzimy winniczek), niektóre są bardziej lub mniej pożądane przez rynek,
  • przygotować sobie plan działania oraz kosztorys (realny, a jednocześnie ekonomiczny), pamiętając, że sezon rozpoczyna się na przełomie styczeń/luty,
  • podejść do tego przedsięwzięcia z rozsądkiem, czyli filtrować informacje pozyskane od hodowców, szukać najlepszych, a jednocześnie najbardziej ekonomicznych rozwiązań, zacząć od niewielkiego stada matecznego,
  • zdobyć jak najwięcej wiedzy teoretycznej z zakresu prowadzenia hodowli (wszelkie notatki będą przydatne, gdy nasz plan wcielimy w życie).
Pamiętajmy dobre przygotowanie na wstępie wcale nie gwarantuje sukcesu. Błędy i porażka mogą wystąpić na każdym etapie hodowli, a tylko od naszego przygotowania zależy czy będą one dla nas bardziej, czy mniej bolesne.

Brak komentarzy: